Wybrałam jego numer i
przyłożyłam telefon do ucha.
Pierwszy sygnał. Głośno przełknęłam ślinę.
Drugi sygnał. Z nerwów usiadłam na kuchennym blacie.
Trzeci sygnał. Wzięłam do ręki czerwone jabłko.
Czwarty syg…
- Słucham? – usłyszałam jego zachrypnięty od papierosów
głos. Zagryzłam wargę i wbiłam paznokcie w soczysty owoc. – Halo…? – nie wiem
co mu powiedzieć, w głowie mam pustkę.
- Cześć, Zayn. – mruknęłam pod nosem i odłożyłam jabłko do
dużego półmiska.
- Perrie? – w jego głosie słyszę zaskoczenie. Kiwnęłam głową
na znak, że to ja. Jestem głupia… On mnie nie widzi.
- Tak, to ja. – powiedziałam nieco śmielej i bezszelestnie
wypuściłam z ust powietrze, żeby tylko nie zapomnieć o oddychaniu. – Dzwonię,
bo… Przy naszym ostatnim pożegnaniu zapomniałeś zabrać z mojego mieszkania
kilku swoich rzeczy. – powiedziałam to tak jakby nigdy nic. Jestem z siebie
dumna.
- Oh, możliwe… - mruknął i domyślam się, że teraz nerwowo
drapie się po karku. – Kiedy ci pasuje? Wpadłbym. – tak! Perrie, udało się,
jesteś genialna. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Nawet teraz. Jestem w domu. – staram się mówić naturalnym
głosem. Chyba nawet mi wyszło.
- Będę za pół godziny. Do zobaczenia! – powiedział cicho i
rozłączył się. Odkłożyłam telefon na blat i uśmiechnęłam się pod nosem.
Trzydzieści minut od zakończenia rozmowy. Powinien już być,
nigdy się nie spóźnia. Może jednak wyczuł jakąś ironię? Niech to szlag...
Nerwowo zagryzłam wargę i spojrzałam na zegarek w komórce.
Odłożyłam telefon na stolik i słyszę dzwonek do drzwi.
DRYYYYŃ. DRYYYYŃ.
Pośpiesznie wstałam z kanapy i ruszyłam na korytarz.
Otworzyłam drzwi i widzę go dokładnie przed sobą. Poczułam jego perfumy
zmieszane z dymem papierosów. Jestem bliska omdlenia z rozkoszy samego
patrzenia na niego.
- Wejdź. – powiedziałam spokojnie i ruszam do salonu. Czuję,
że Zayn idzie za mną. Nachyliłam się nad kanapą, wzięłam ciuchy Malika i
ostrożnie mu je podałam.
- Dzięki. – uśmiechnął się do mnie, a ja czuję, że zaraz
dostanę orgazmu. – Szukałem tych bluzek. – zaczął się cicho śmiać, ale po chwili
przestał.
- Nie ma za co. – odwzajemniam lekki uśmiech.
- A tak w ogóle to co u ciebie? – zapytał wyszczerzając się
w doprawdy szczery i uroczy sposób. Moje serce zaczęło bić w jakby szybszym
tempie, nie miałam innego wyjścia niż opanować się. Od momentu gdy usłyszałam w
słuchawce telefonu jego, tak charakterystyczny dla mnie głos działy się ze mną
dziwne rzeczy. Zawładnęły mną jakieś kretyńskie uczucia, jedyne co mogłam robić
to karcić się w duchu w nadziei, że to coś da. Rozgrywała się we mnie bitwa na
śmierć i życie, między częścią mnie która chciała aby Zayn zabrał te cholerne
T-shirty i wrócił skąd przyszedł nie wystawiając na próbę moich uczuć do niego,
które dzięki Bogu jakoś udawało mi się tłumić, a częścią, która wręcz wyrywała
się aby rzucić się na niego i powiedzieć, że niesamowicie za nim tęsknie i
niczego nie pragnę bardziej niż poczuć jego usta na moich. Będąc już dorosłą
kobietą która powinna zachowywać się dojrzale i rozsądnie w stosunkach
damsko-męskich, przy tym chłopaku dostawałam małpiego rozumu, nic dodać nic
ująć.
Opanowanie – na tym musiałam się skupić. Rozstając się
postanowiliśmy nie zachowywać się jak dzieci i nie unikać się, bocząc się na
siebie i pokazując światu jak to bardzo nie możemy znieść swojego towarzystwa.
W tej właśnie chwili miałam okazje zachować jakąś część Zayna Malika w moim
życiu, nieważne, że pod postacią znajomego, ważne, że w ogóle.
Powoli opadłam na sam kraniec kanapy, z obawy żeby nie
znaleźć się za blisko bruneta, Zayn z widocznym cieniem niepewności zajął miejsce
na jej przeciwległym końcu. Dystans między nami wyglądał cholernie śmiesznie.
- Powiedziałabym, że po staremu,
aczkolwiek źle ujęłabym sytuację. Sporadycznie wszystko jest dobrze. – odrobinę
sztucznie się uśmiechnęłam – Miałam trochę czasu aby o siebie zadbać, w pełni
poświęcić się zespołowi. Nagrałyśmy płytę, niedługo ruszamy z promocją, jestem
cholernie podekscytowana, w końcu spełniam marzenia… Poza tym zbliżyłam się z
Jonnim, bardzo mnie wspiera, tak jak mama, to dla mnie ważne. – mój uśmiech
tracił na sztuczności, zaczął stawać się coraz to bardziej szczery, aczkolwiek
wciąż nieśmiały. – A co u ciebie? Dużo wokół was zamieszania, w twoim przypadku
chyba sporo się zmieniło od… ostatniego razu.
- Sporo, uhm… - chłopak wyraźnie się rozluźnił – Wszyscy
wokół nas szaleją, centrum uwagi, czego więcej chcieć. – zaśmiał się cicho.
Znam go na tyle dobrze, że wiem iż żartuje. – Poza tym, cóż, zasmucę cię, nie
masz racji, bo powiedziałbym, że jest po staremu. A ty wypiękniałaś, Pezz. –
zapewne zupełnie nieświadomie właśnie mnie zabił. Wypowiedzianym komplementem
jedynie mi dowalił, bo co mi z tych miłych słów, skoro wiem iż są to jedynie
miłe słowa? Skoro wiem, że prawdopodobnie rozmawiamy z czystej uprzejmości, za
moment czy dwa on zabierze swoje koszulki, wyjdzie stąd, a następnym razem
porozmawiamy przy jakiejś czysto zawodowej okazji? Siedział kilka metrów ode
mnie uśmiechając się nieświadomy tego co dzieje się w moim wnętrzu, nieświadomy
tego, że bycie singlem wcale i w ogóle mi nie służy.
- Mówiłam, że o siebie dbam. Imprezy, zakupy, wieczory z
dziewczynami, randki. – zaśmiałam się – Żyć nie umierać! – mój telefon leżący
na stoliku przed kanapą cicho piknął. – Przepraszam. – nachyliłam się i
odblokowałam ekran szybko pochłaniając wzrokiem przypomnienie.
- O proszę, a nie mówiłam. Nawet dziś mam randkę! –
wyszczerzyłam zęby, telefon odrzuciłam z powrotem na stolik i energicznie
odwróciłam się twarzą do Zayna, przekonana, że zaraz usłyszę pogodny śmiech,
dlatego też zdziwiłam się, gdy zamiast rozbawienia na jego twarzy ujrzałam
zaciętość i pewien rodzaj wrogości.
- Randkę? – spytał sucho i podejrzliwie.
- Uhm, łapię chwilę. – powiedziałam niepewnie, obdarzając go
uśmiechem aby odrobinę złagodzić jego wyraz twarzy.
- Więc taka teraz jesteś? Jesteś zwyczajnie łatwa? – uśmiech
mi zrzedł. Posłałam mu pytające spojrzenie, nie do końca byłam przekonana, czy
faktycznie właśnie nazwał mnie dziwką, czy to też moja wyobraźnia robi sobie ze
mnie figle.
- Słucham? – wydałam z siebie dziwny dźwięk, gdyż zwyczajnie
zabrakło mi słów może dlatego, że nie do końca wiedziałam czy Zayn żartuje i
mam się śmiać z jego stosunkowo nieudanego dowcipu, czy też zachować poważnie.
- Imprezy, randki – chłopak wyraźnie podkreślił to słowo –
Puszczasz się. Chyba nie powinienem się dziwić, od zawsze zdawałaś się być
właśnie taka. – z mojej twarzy znikł już chociażby nikły cień uśmiechu. Od
zawsze. Co to właściwie znaczy? Zabolało, zabolało jak cholera, aczkolwiek
złość opanowała mnie w tak szybkim tempie, że nie miałam czasu na rozważanie
słów Malika pod różnymi kątami i na użalanie się nad sobą.
- Łatwa? – wzrok, mam nadzieję, pozbawiony jakiegokolwiek
wyrazu wbiłam w teraz już roześmianą ironicznie twarz Zayna.
- Jesteś na każde kiwnięcie palcem… dosłownie każdego.
Tańczysz jak ci grają, Pezz. Ktoś powie, że nie podoba mu się jak się ubierasz,
ty zmienisz styl. Ktoś powie ci, że nie powinnaś lubić jabłek, ty przestaniesz
je jeść. Ktoś powie, żebyś poszła z nim do łóżka, ty to zrobisz. Dlaczego? Bo
jesteś kompletnie głupia. – odwróciłam wzrok, złość przybiera na sile, nie mogę
siedzieć naprzeciwko niego jakby nigdy nic. Zerwałam się z kanapy.
- Co chcesz osiągnąć? Przyszedłeś tu po te pierdolone
T-shirty, po czym uśmiechając się jak skończony idiota zacząłeś prawić mi
komplementy, a teraz chcesz mi dać do zrozumienia, że jestem kompletnym zerem?
Jesteśmy dorosłymi ludźmi, Malik, to, że się rozstaliśmy, nie znaczy, że w tej
chwili musimy się właśnie tak zachowywać. – próbując stłumić jakoś złość ponownie chwyciłam
jabłko z półmiska i zaczęłam energicznie obracać je w dłoniach.
- Nie możesz mieć do mnie pretensji o nasze rozstanie! W
końcu nastąpiło tylko i wyłącznie z twojej winy! – krzyknął również wstając.
Będąc z nim oczywiście zdarzały nam się kłótnie, aczkolwiek
opierały się one głównie na błahostkach, zazwyczaj chwilę milczeliśmy, bocząc
się na siebie po czym wszystko wracało do normy. Zayn nie miał w zwyczaju
krzyczeć na mnie, ja na niego również, dlatego też w tej chwili nie poznawałam
go, co więcej chłopaka który właśnie dał mi do zrozumienia, że ma mnie za
dziwkę, nie chciałam znać. Głęboki wdech.
- Z mojej winy? – mój głos wypadł wyjątkowo spokojnie –
Zayn, ja nawet nie zorientowałam się co takiego się wydarzyło ponieważ zrobiłeś
to tak szybko, z dnia na dzień. Możesz mnie teraz nazywać głupią, proszę.
Uwierz, nie raz rozważałam ile może być w tym mojej winy, co takiego zrobiłam
co zmusiło cię do odejścia, pomimo, że dzień wcześniej snuliśmy przepiękne
plany na przyszłość… Myślałam dniami i nocami czym zawiniłam, ponieważ tak
naprawdę niczego mi nie wyjaśniłeś, dlatego proszę, nie obwiniaj mnie za to. –
przez ułamek sekundy zawahałam się. Przeszłam przez niewielki, pokaźny salon i
otworzyłam drzwi wejściowe, powolnym ruchem ręki wskazałam na klatkę schodową
apartamentowca dając mulatowi znak, że już czas opuścić moje mieszkanie. Na
jego twarzy wciąż widoczne było to raniące na wskroś zacięte rozbawienie,
jednak sukcesywnie odrobinę złagodziłam je tematem rozstania. Nie tak miała
przebiegać ta rozmowa, nie miał stąd wyjść tracąc w moich oczach. Miał stąd
wyjść jako mój przyjaciel, jednakże najwidoczniej nie wszystko da się
zaplanować. Kiwnął ze zrozumieniem głową po czym szybko wyszedł, bez słowa.
Jeszcze przez chwilę odgłos jego kroków odbijał się od schodów, usłyszałam
otwierające i zamykające się drzwi. Poszedł. Z westchnieniem zamknęłam drzwi do
mieszkania i odwróciłam się na pięcie, w prawej dłoni wciąż miałam dorodny owoc
z śladami moich paznokci. Bez zastanowienia z całych sił cisnęłam nim w
przeciwległą ścianę. Siła uderzenia rozłamała go na dwie części z których każda
potoczyła się w innym kierunku. Tak jak moje serce.
~*~
Cześć i czołem, witamy w świecie Zayna i Perrie, w
świecie który przez długi czas zawzięcie tworzyłyśmy
w nadziei, że Was przyciągnie i zaciekawi. Tak właśnie,
my, ponieważ opowiadanie pisane będzie przez dwie
osoby, konkretnie przez dwie Gabrysie. Z całego serca
prosimy o opinie i co więcej pisać... Widzimy się przy
pierwszym rozdziale! :) x
11 komentarzy:
ŚWIETNE! <3
Booże <3 to jest cudowne <3 czekam na pierwszy rozdział :*
@daga1191
meeega . Napoczatku rozbawia , zapowiada się kolorowo , a potem się psuje .. :c . Piszecie naprawdę znakomicie i można odczuć , że są to realne oraz bliskie nam zdarzenia.
CZEKAMY NA WIĘCEJ ! *-*
świetne opowiadanie, wszystko jest wspaniałe opisane, czekam na więcej :)
cieszę się, że w końcu się tego doczekałam! dodatkowo nadal macie tutaj mój szablon! so proud ;3
więc tak zaskoczyłyście mnie. mam tyle pytań w głowie. dlaczego Pezz i Malik zerwali? kto zawinił? czemu Malik ją tak wyzwał? widocznie nadal jest zraniony... informujcie mnie oczywiście na gadu ;)
Genialnie, masz talent dziewczyno! Pisz dalej ♥ Czekam na pierwszy rozdział :D P.S. Informuj mnie o rozdziałach na moim tt @My_Boss_Harry ♥ Z góry dziękuję :)
aaaaaa..... dlaczego zerwali??? omg zerrie fillings...
Dwie bardzo utalentowane Gabrysie ;)
Bardzo mi się podoba.
TO JEST ŚWIETNE *.*
Super! informuj mnie @Oryginalna23
Prześlij komentarz